
Dziś o 20:00 naszego czasu w Virgin Radio Bryan będzie opowiadał o swoim najnowszym albumie. Posłuchać wywiadu bezporblemowo można na stronie Radia Virgin.
Uzupelnienie po skończonej rozmowie:
Wywiad z Adamsem można było usłyszeć trochę późnawo, bo ok. 22:30 naszego czasu, ale Ci którzy na niego czekali nie pożałowali z pewnością, bo mimo że Bryan nie powiedział dużo,to milo było go usłyszeć. Jak się okazało Bryan nie był na żywo, choć Ben Jones usilnie próbował zasugerować, że "Bryan Adams jest już w studio", bo chwilę po emisji wywiadu na antenie Virgin Radio, BA pojawił się na czacie i powiedział, że wywiad nagrał wcześniej.
Z rozmowy z Benem Jonsem wynika tyle:
Antologia byla pomysłem wytwórni, nie jego, że on by nigdy jej nie wydał, ale skoro już jest to bardzo się z niej cieszy.
Każda piosenka ma notatkę... np. Summer'69... teraz nie pamiętałby dokładnie co się działo wtedy, kiedy ją pisał, ale dzięki pamiętnikom wszystko sobie przypomniał, każda piosenka ma swoją historię.
Zażartował, że z piosenkami to już koćczy, teraz zajmie się swoim ogródkiem.
Tak naprawdę to cały czas pisze piosenki, cały czas nagrywa i cały czas koncertuje. Kocha swoje życie i to co robi, kocha mieszkać w UK.
DJ wybrał do zagrania Rock Steady - Bryan powiedział, że tę piosenkę napisał specjalnie dla Bonnie, bo ją uwielbiał, a ona do niego oddzwoniła i powiedziała, że tak, ta piosenka jest świetna, dzięki, ale musisz zaśpiewać ją ze mną,
Bryan wciaż kocha "Run to You", to chyba jest jego ukochane muzyczne dziecko. Jak sobie radzi z tym, że na każdym koncerie od tylu lat musi grać non stop te same kawałki?. Ano tak, że jak patrzy na listę piosenek to o każdej myśli, że świetnie jest ją zagrać. Nie zamierza wprowadzać unowocześnień do "Run To You" Live bo jest świetnie, tak jak jest.
Generalnie pomysł wydania Anthology na początku dotyczył tylko Ameryki. Nie mogli dać "When You're Gone" na tę płytę, bo kawałek ten w Ameryce nie był hitem. Dlatego wpadł na pomysł, że trzeba go przerobić i poprosił Pamelę Anderson. Nagrali to w hotelu w Los Angeles... po paru kieliszkach szampana Pamela potrafiła zaśpiewać.